Wyszedłem za Martynką ze
szpitala, tuż obok mnie szedł Wiktor. Stałą koło karetki wpatrzona w jakiś
punkt na drodze.
-Ziemia do
Martyny.-powiedziałem głośno i się uśmiechnąłem. Dziewczyna nie zareagowała. Spojrzeliśmy
z Wiktorem na siebie i podeszliśmy bliżej.- Martyna? Wszystko ok?
W tym monecie podniosła wzrok. Widziałem, że coś jest nie tak.
-Nie najlepiej się czuję-
powiedziała słabym głosem.
Zareagowałem jeszcze zanim zaczęła tracić przytomność.
-Martyna?!- zapytałem
przerażony.
-Piotrek zanieś ją do
szpitala.- powiedział Wiktor. W jego głosie też dało się słyszeć napięcie.
Zwinnym ruchem wziąłem Martynę na ręce i wniosłem do szpitala.
Korytarzem akurat przechodził doktor Adam Krajewski i od razu podbiegł do nas.
-Co się stało?
-Zemdlała przed chwilą.-
odpowiedział Wiktor. Ja wniosłem ją na salę przyjęć i położyłem na łóżku.
Adam zaczął wydawać polecenia pielęgniarkom. Sam zbadał
ciśnienie i cukier jednak wszystko było w normie. W pewnym momencie poczułem,
że sam mam lekkie zawroty głowy. Usiadłem na pobliskim krześle. Nie uszło to
uwadze Wiktora.
-Co jest Piotrek?
-Zakręciło mi się w
głowie.
Wtedy dostałem olśnienia. Woda.
-Doktorze- zwróciłem się
do Wiktora, który był najbliżej.- W tej wodzie musiało coś być.
Zrobili potrzebne badania i po godzinie okazało się, że najprawdopodobniej
w wodzie była rozpuszczona tabletka gwałtu. Ja wypiłem jej mniej dlatego
praktycznie nic mi nie było. Niedługo po otrzymaniu wyników Martyna zaczęła się
wybudzać. Wiktor zgłosił cały incydent na policje co poskutkowało tym, że
policja zabrała chłopaka, który mnie zaatakował jak i również dilera, który
miał przy sobie nie tylko tabletki gwałtu ale również inne rzeczy…
-Piotrek? Co się stało?-
zapytała Martynka. Widać było, że nie do końca jeszcze ogarnia. Ja stałem nad
jej łóżkiem i trzymałem ją za rękę, żeby ją uspokoić.
-Spokojnie. Straciłaś
przytomność. W wodzie, którą wypiliśmy podczas akcji ktoś rozpuścił tabletkę
gwałtu. Policja już ujęła sprawców.- w tym monecie Martyna zaczęła się
podnosić. Pomogłem jej usiąść na łóżku.
-Piotr, Martyna macie już
dzisiaj wolne. Możecie iść do domu odpocząć.- powiedział Wiktor, który właśnie
wszedł do sali.-Martyna jak się czujesz?
-Dobrze doktorze. Dziękuję.
Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy karetką do stacji. Gdy
wychodziłem z auta dostrzegłem jakąś postać niedaleko wejścia. Od razu
rozpoznałem Marcina. Na widok Martyny na jego twarz wpłynął uśmiech. Może
przesadzam, ale wydawało mi się, że w wyrazie jego twarzy było coś nie tak.
Wiem że nie powinienem tak mówić w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ale nie
mogłem powstrzymać przeczucia, że coś tu jest nie tak. Martynka wyskoczyła
szybko z karetki i podbiegłą do niego w podskokach.
-Cześć. Skocze się przebrać
i możemy iść.- powiedziała z szerokim uśmiechem i pocałowała go w policzek na
przywitanie.
Przyglądałem się temu z boku i poczułem że się we mnie gotuje.
„Spokojnie Piotrek”
Pomyślałem sobie i podszedłem do Maćka.
-Cześć stary.- przywitał
się ze mną Maciek. Automatycznie podałem mu rękę.
-Cześć. Widzę, że spodobała
ci się moja Martynka.
-Twoja!?- w jego oczach
dostrzegłem cień agresji.- Z tego co wiem to nie jesteście razem. Jesteś źle
poinformowany, bo Martyna jest ze mną.
-Widzę, że szybko
działasz. Wiem Marcin jaki jesteś względem kobiet. I powiem ci tylko jedno: Martyna
nie jest jak inne dziewczyny i jeśli masz zamiar ją skrzywdzić, to lepiej od
razu odpuść, bo jeśli to zrobisz, to będziesz miał ze mną do czynienia.
Marcin zaśmiał mi się w
twarz.
-Grozisz mi?
-Nie ja cię tylko informuję.
-Posłuchaj- podszedł do
mnie i chwycił mnie za koszulkę- Będę robił co chce i chuj ci do tego. Widzę, że
ktoś tu się nieszczęśliwie zabujał. Ale odpuść sobie, bo ona jest moja.
Wyrwałem się mu i poszedłem w stronę bazy żeby się przebrać. W
środku natknąłem się na Martynę, która nuciła sobie coś pod nosem.
-Martynka jak się
czujesz? –zapytałem z troską
- O wiele lepiej Piotruś.
Dziękuję, że mi pomogłeś. Jesteś najlepszym przyjacielem- powiedziała to i
pocałowała go w policzek. – Lecę bo Marcin na mnie czeka. Do zobaczenia
„Przyjaciel” nie lubię tego słowa…
***
Wyszłam ze stacji i razem z Marcinem udaliśmy się do jego auta.
Wydawał mi się jakiś dziwny, jednak gdy spytałam czy coś się stało zaprzeczył. Całą
drogę jechaliśmy w ciszy. Gdy zatrzymał się pod moim domem odwrócił się do mnie
i namiętnie pocałował w usta. Następnie wyszedł z samochodu i szybko obszedł
auto aby otworzyć mi drzwi. Jak tylko wysiadłam wziął mnie w ramiona i zaczął szeptać
do ucha.
-Wiem, że jest za szybko
na takie słowa jednak nie wytrzymam jeśli ci ich nie powiem. Martyna kocham
cię.
Zaparło mi dech w piersiach. Marcin był cudowny. Nie znaliśmy
się długo ale dzięki niemu już nie byłam sama. Wzięłam go za rękę i
wprowadziłam do mojego mieszkania. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać dla
nas coś do jedzenia. Potem poszliśmy oglądać film ale w połowie zasnęłam.
***
//Marcin//
Gdy Piotrek wszedł do stacji gotowało się we mnie. Zauważyłem,
że Martynka nie jest obojętna Piotrkowi co sprawiło że tym bardziej chciałem ją
mieć. Więc postanowiłem, że za wszelką cenę tak się właśnie stanie…
***
Byliśmy z Marcinem już dwa miesiące. Było mi z
nim dobrze jednak często moje myśli uciekały w stronę Piotrka. Nasze stosunki
stały się dziwne. Piotrek teraz częściej pracował niż zazwyczaj. Gdy zapytałam się
go o to odpowiedział mi, że ma teraz mnóstwo wolnego czasu.
Marcin przeprowadził się do mnie ponieważ w jego mieszkaniu był
pożar i nie miał dokąd pójść. Właśnie siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy
jakąś komedię romantyczną. Nagle poczułam, że Marcin zaczyna mnie całować w
szyję. Odchyliłam głowę do tyłu aby ułatwić mu dostęp. Było to bardzo
przyjemne.
Mimo że byliśmy ze sobą dwa miesiące i mieszkaliśmy razem to
nie uprawialiśmy jeszcze sexu. Nie chciałam się śpieszyć i zwyczajnie nie byłam
na to gotowa.
Marcin pogłębił pocałunki i zaczął się przesuwać tak abym znalazła
się pod nim. Jedna z jego dłoni spoczęła na mojej prawej piersi. Jego usta
odnalazły moje i zaczęły swój taniec. Po pewnej chwili jego ręka zaczęła
rozpinać moje spodnie. Przerwałam pocałunek i odsunęłam się trochę od niego.
-Nie Marcin. Nie jestem
gotowa.- powiedziałam.
Mieliśmy nierówny oddech. Maciek odsunął się ode mnie i wstał.
Był zły. Widziałam coś dziwnego w jego oczach, lecz zanim zorientowałam się co
to jest on wyszedł do łazienki.
Wiem, że raniłam go moją odmową, ale nie miałam zamiaru robić
czegoś wbrew sobie. Z resztą za pół godziny musiałam wychodzić na dyżur. Gdy
zaczęłam się zbierać Marcin wyszedł z łazienki i poszedł do kuchni. Wiedziałam, że jest obrażony.
Zanim wyszłam do pracy
podeszłam do niego i pocałowałam go policzek.
-Przepraszam.- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :D
Staram się wrzucać coś codziennie.
Jak myślicie co będzie dalej?
Hej
OdpowiedzUsuńTo w końcu jest Maciek czy Marcin?
A ja myślę że ten Marcin zrobi coś Martynce
A i twoje opowiadania są super kiedy next?
Przepraszam nie wiem skąd mi się wziął tam Maciek xd Dziękuję, że zwróciłaś mi za to uwagę. Błąd już poprawiłam :)
UsuńSuper opowiadania! Odkryłam Twojego bloga całkiem przez przypadek. Chyba komentowałaś na początku moje opowiadania u mnie. Ale to nie jest ważne. Masz świetny styl pisania, chociaż ja popieram narrację trzecioosobową. Próbowałam w pierwszej osobie pisać, ale nie "leży" mi ten sposób narracji. Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://kubickaandstrzelecki.blogspot.com/
Jak zwykle bardzo mi się podoba :-) Kiedy next? Mnóstwa weny życzę :-*
OdpowiedzUsuń