Chciałam Was prosić abyście pisali mi co sadzicie o tym opowiadaniu. Wiem, że rozdział 3 będzie trochę nudny ale cierpliwości ;) Już niedługo zacznie się coś dziać :) Proszę zostawiajcie komentarze bardzo mi zależy na Waszej opinii.
Pozdrawiam :*
Następnego dnia wstałam o 11 odświeżyłam
się i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Gdy wyciągałam produkty z lodówki
zauważyłam że boli mnie prawa ręka. Od razu przypomniały mi się wydarzenia
poprzedniego wieczoru i dziwne zachowanie Marcina. Marcin… na samą jego myśl
serce mi zakołatało i zapomniałam o tym jak się zachowywał. Popatrzyłam na
zegarek była 11.45 co oznaczało, że zgodnie z naszymi ustaleniami za niecałe 15
min zadzwoni i pójdziemy razem na kawę.
Szybko zjadłam kanapki z serem, szynką i
pomidorami i poszłam do pokoju przygotować się na wyjście. Założyłam zwiewną
letnią sukienkę w kwiecisty wzorek do tego ubrałam czarne sandałki. Nałożyłam
lekki makijaż dzięki któremu wyglądałam bardzo świeżo.
Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu.
Szybko pobiegłam do sąsiedniego pokoju i odebrałam.
-Słucham?
-Cześć
Martyna tu Marcin.-usłyszałam w słuchawce jego głęboki głos. – Gdzie mam po
ciebie wpaść?
-Mieszkam
na ulicy Stojałowskiego 5/3.
-Ok.
To będę za 10 min.
-Dobra.
Czekam. Pa.- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach i rozłączyłam się
Już dawno nie czułam takiej ekscytacji.
Odkąd zerwałam z Rafałem czułam się wolna ale zarazem samotna. Po akcji z bombą
zrozumiałam, że Rafał to nie jest facet z którym chcę spędzić całe życie. Pocałunek
Piotrka wywarł na mnie ogromne wrażenie i za każdym razem gdy go widziałam
miałam dziwne uczucie w brzuchu. Jednak nie chciałam się przyznać sama przed
sobą, że coś do niego czuję. Był świetnym przyjacielem. Zawsze był przy mnie
gdy go potrzebowałam. Był jak mój anioł stróż.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko
podeszłam je otworzyć i go zobaczyłam.
Stał z szerokim uśmiechem na ustach. Miał
lekko zmierzwione włosy a w jego oczach zauważyłam błysk gdy mnie zobaczył. W
rękach trzymał czerwone tulipany.
-Cześć
Martyna. To dla ciebie.- powiedział wręczając mi kwiaty.
-Dziękuję.
Wzięłam kwiaty i zaniosłam do wazonu.
Wracając chwyciłam torebkę i wyszłam z mieszkania.
***
//Piotrek//
Nie byłem w najlepszym nastroju. Rano gdy
tylko wstałem jak zwykle pomyślałem o Martynie. Wczorajsza dyskoteka była
super. Bardzo się ucieszyłem gdy spotkałem Marcina. Był on moim najlepszym
przyjacielem w czasach liceum. Każde wagary spędzaliśmy razem. Nie raz zdarzyło
się coś przeskrobać na lekcjach. Ludzie bardzo lubili nas obu bo wiedzieli, że
tam gdzie ja i Marcin tam świetna zabawa. Od zawsze był przystojny i wszystkie
laski na niego leciały. Nie żebym narzekał sam miałem nie małe grono
wielbicielek. Nigdy nie mieliśmy problemu z dziewczynami.
Był wczoraj jakiś dziwny, jakiś inny. Miał
bardzo nerwowe ruchy co prawda kiedyś był bardzo porywczy i często wszczynał
bójki ale nigdy nie był nerwowy. Zdecydowałem, że musze się z nim spotkać i
dowiedzieć co u niego się wydarzyło przez te kilka lat.
Jednak mój zły nastrój spowodowany był tym
jak wczoraj patrzył na Martynę. Nie podobało mi się to jak ją pożera wzrokiem.
Ona też nie była mu dłużna. Widziałem jakie wrażenie wywarł na niej jego
wygląd. Widziałem że tańczyli ze sobą i nie podobało mi się to. Potem znikli mi
z pola widzenia. Jednak nie na długo bo chwilkę później przybiegł po mnie
zdyszany i powiedział że Martyna potrzebuje karetki. Przestraszyłem się nie na
żarty. Od razu pobiegłem we wskazanym przez niego kierunku i gdy zobaczyłem jak
Martyna pomaga jakiejś dziewczynie kamień spadł mi z serca.
Po wszystkim słyszałem, że Marcin zaprosił
dzisiaj Martynę na kawę a ona się zgodziła. Dlatego miałem dzisiaj kiepski
humor. Wiedziałem że Marcin potrafił być czarujący i że podoba się Martynie.
Byłem zazdrosny. Martyna od samego początku
wpadła mi w oko. Na początku z nią flirtowałem bo bardzo chciałem się z nią
umówić. Niestety szybko okazało się, że ma chłopaka, później narzeczonego. Z
każdym dniem zakochiwałem się w niej jeszcze bardziej. W dniu jej urodzin nie
mogłem się powstrzymać i w trakcie składania życzeń pocałowałem ją. Był to
niezapomniany dla mnie moment.
Gdy podczas jednej z akcji wpakowaliśmy się
na pole minowe i okazało się że Martyna stoi na jednej z nich byłem
zrozpaczony. Chciałem zająć jej miejsce. Zrobiłbym wszystko żeby tylko jej się
nic nie stało. Niestety w tamtym czasie byłem bezradny. Wtedy pocałowałem ją
drugi raz. A ona odwzajemniła pocałunek. Gdy bomba wybuchła moje serce stanęło.
W trakcie operacji usunięcia kawałka bomby z jej gardła byłem załamany
obwiniałem siebie za jej stan. Chodziłem wtedy nawalony jak beczka, niezdolny
do jakiejkolwiek pracy. Dopiero wieść, że nic jej nie będzie i ochrzan Wiktora
spowodowały, że znów zacząłem normalnie funkcjonować.
Niedawno dowiedziałem się, że Martyna
zerwała zaręczyny. Zrozumiałem, że to jest szansa dla mnie.
Niestety wczoraj zyskałem nowego twardego
przeciwnika w walce o serce Martyny, ale nie poddam się bez walki…
***
//Martyna//
Wróciłam do domu wieczorem. Po kawie poszliśmy z Marcinem do
kina na jakąś komedię romantyczną, a następnie zaprosił mnie na lunch do
restauracji.
Był cudowny. Zachowywał się jak prawdziwy gentleman. Byłam nim
zauroczona. Gdy rozstawaliśmy się pod drzwiami mojego mieszkania pochylił się i
mnie pocałował.
Następnego dnia miałam. Gdy weszłam do stacji pół godziny przed
rozpoczęciem mojej zmiany natknęłam się na Renatę, która piła kawę i czytała
gazetę przy stole w kuchni.
-Cześć Renata-
przywitałam się.
Ona jednak nie podniosła nawet wzroku więc szybko koło niej
przeszłam i poszłam się przebrać. Byłam w tak dobrym humorze że nawet ona nie
byłą w stanie mi go zepsuć. Z samego rana dostałam słodkiego SMS od Marcina, w
którym życzył mi miłego dnia. Wiedziałam, że za szybko się to wszystko dzieje,
ale nie umiałam powiedzieć mu nie. Byliśmy umówieni na dzisiejszy wieczór. Miał
przyjechać po mnie do pracy.
Szybko się przebrałam i
nadal w świetnym humorze poszłam nalać sobie kawy. W tym momencie do stacji
weszli roześmiani Piotr, Wiktor i Adam.
-Dzień dobry doktorze.
Hej chłopaki- zawołałam i szeroko się do nich uśmiechnęłam.
-Cześć Martyna. Zrobisz
mi też kawy?- zapytał Wiktor
-Jasne.
-Ja też poproszę.-zawołał
Adam
-I ja.-dołączył się
Piotr.
-Ok!
Gdy się przebrali razem usiedliśmy do stołu i w wesołej
atmosferze popijaliśmy kawę którą zrobiłam. Nie trwało to jednak długo gdyż
dostaliśmy wezwanie do wypadku. I tak zaczął się kolejny ciężki dzień…
Na miejscu okazało się że kierowca potrącił rowerzystę. Na szczęście
nie doszło do jakiś poważnych urazów. Poszkodowany miał tylko kilka zadrapań i
skręconą kostkę. Szybko mu pomogliśmy i wróciliśmy do stacji. Renaty na
szczęście nie było na miejscu. Usiadłam na kanapie pod ścianą i zaczęłam
przeglądać Internet.
-Jak ci minął wczorajszy
dzień?-zapytał Piotruś i usiadł koło mnie.- Co ciekawego porabiałaś?
-Bardzo przyjemnie-
odpowiedziałam mu z szerokim uśmiechem. – Rano odsypiałam naszą imprezę, a popołudniu
Marcin zaprosił mnie na kawę i do kina.
-Widzę, że nie traci
czasu.- odpowiedział Piotrek pod nosem.
-O co ci chodzi?
- O nic- powiedział
Piotrek i poszedł.
Nie miałam czasu przemyśleć tego co się właśnie wydarzyło bo
znów mieliśmy wezwanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz