czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 5


      Wyszedłem za Martynką ze szpitala, tuż obok mnie szedł Wiktor. Stałą koło karetki wpatrzona w jakiś punkt na drodze.

-Ziemia do Martyny.-powiedziałem głośno i się uśmiechnąłem. Dziewczyna nie zareagowała. Spojrzeliśmy z Wiktorem na siebie i podeszliśmy bliżej.- Martyna? Wszystko ok?

      W tym monecie podniosła wzrok. Widziałem, że coś jest nie tak.

-Nie najlepiej się czuję- powiedziała słabym głosem.

      Zareagowałem jeszcze zanim zaczęła tracić przytomność.

-Martyna?!- zapytałem przerażony.

-Piotrek zanieś ją do szpitala.- powiedział Wiktor. W jego głosie też dało się słyszeć napięcie.

      Zwinnym ruchem wziąłem Martynę na ręce i wniosłem do szpitala. Korytarzem akurat przechodził doktor Adam Krajewski i od razu podbiegł do nas.

-Co się stało?

-Zemdlała przed chwilą.- odpowiedział Wiktor. Ja wniosłem ją na salę przyjęć i położyłem na łóżku.

      Adam zaczął wydawać polecenia pielęgniarkom. Sam zbadał ciśnienie i cukier jednak wszystko było w normie. W pewnym momencie poczułem, że sam mam lekkie zawroty głowy. Usiadłem na pobliskim krześle. Nie uszło to uwadze Wiktora.

-Co jest Piotrek?

-Zakręciło mi się w głowie.

      Wtedy dostałem olśnienia. Woda.

-Doktorze- zwróciłem się do Wiktora, który był najbliżej.- W tej wodzie musiało coś być.

      Zrobili potrzebne badania i po godzinie okazało się, że najprawdopodobniej w wodzie była rozpuszczona tabletka gwałtu. Ja wypiłem jej mniej dlatego praktycznie nic mi nie było. Niedługo po otrzymaniu wyników Martyna zaczęła się wybudzać. Wiktor zgłosił cały incydent na policje co poskutkowało tym, że policja zabrała chłopaka, który mnie zaatakował jak i również dilera, który miał przy sobie nie tylko tabletki gwałtu ale również inne rzeczy…

-Piotrek? Co się stało?- zapytała Martynka. Widać było, że nie do końca jeszcze ogarnia. Ja stałem nad jej łóżkiem i trzymałem ją za rękę, żeby ją uspokoić.

-Spokojnie. Straciłaś przytomność. W wodzie, którą wypiliśmy podczas akcji ktoś rozpuścił tabletkę gwałtu. Policja już ujęła sprawców.- w tym monecie Martyna zaczęła się podnosić. Pomogłem jej usiąść na łóżku.

-Piotr, Martyna macie już dzisiaj wolne. Możecie iść do domu odpocząć.- powiedział Wiktor, który właśnie wszedł do sali.-Martyna jak się czujesz?

-Dobrze doktorze. Dziękuję.

      Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy karetką do stacji. Gdy wychodziłem z auta dostrzegłem jakąś postać niedaleko wejścia. Od razu rozpoznałem Marcina. Na widok Martyny na jego twarz wpłynął uśmiech. Może przesadzam, ale wydawało mi się, że w wyrazie jego twarzy było coś nie tak. Wiem że nie powinienem tak mówić w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ale nie mogłem powstrzymać przeczucia, że coś tu jest nie tak. Martynka wyskoczyła szybko z karetki i podbiegłą do niego w podskokach.

-Cześć. Skocze się przebrać i możemy iść.- powiedziała z szerokim uśmiechem i pocałowała go w policzek na przywitanie.

      Przyglądałem się temu z boku i poczułem że się we mnie gotuje.

„Spokojnie Piotrek”

      Pomyślałem sobie i podszedłem do Maćka.

-Cześć stary.- przywitał się ze mną Maciek. Automatycznie podałem mu rękę.

-Cześć. Widzę, że spodobała ci się moja Martynka.

-Twoja!?- w jego oczach dostrzegłem cień agresji.- Z tego co wiem to nie jesteście razem. Jesteś źle poinformowany, bo Martyna jest ze mną.

-Widzę, że szybko działasz. Wiem Marcin jaki jesteś względem kobiet. I powiem ci tylko jedno: Martyna nie jest jak inne dziewczyny i jeśli masz zamiar ją skrzywdzić, to lepiej od razu odpuść, bo jeśli to zrobisz, to będziesz miał ze mną do czynienia.

Marcin zaśmiał mi się w twarz.

-Grozisz mi?

-Nie ja cię tylko informuję.

-Posłuchaj- podszedł do mnie i chwycił mnie za koszulkę- Będę robił co chce i chuj ci do tego. Widzę, że ktoś tu się nieszczęśliwie zabujał. Ale odpuść sobie, bo ona jest moja.

      Wyrwałem się mu i poszedłem w stronę bazy żeby się przebrać. W środku natknąłem się na Martynę, która nuciła sobie coś pod nosem.
-Martynka jak się czujesz? –zapytałem z troską
- O wiele lepiej Piotruś. Dziękuję, że mi pomogłeś. Jesteś najlepszym przyjacielem- powiedziała to i pocałowała go w policzek. – Lecę bo Marcin na mnie czeka. Do zobaczenia
      „Przyjaciel” nie lubię tego słowa…

***
      Wyszłam ze stacji i razem z Marcinem udaliśmy się do jego auta. Wydawał mi się jakiś dziwny, jednak gdy spytałam czy coś się stało zaprzeczył. Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Gdy zatrzymał się pod moim domem odwrócił się do mnie i namiętnie pocałował w usta. Następnie wyszedł z samochodu i szybko obszedł auto aby otworzyć mi drzwi. Jak tylko wysiadłam wziął mnie w ramiona i zaczął szeptać do ucha.

-Wiem, że jest za szybko na takie słowa jednak nie wytrzymam jeśli ci ich nie powiem. Martyna kocham cię.

      Zaparło mi dech w piersiach. Marcin był cudowny. Nie znaliśmy się długo ale dzięki niemu już nie byłam sama. Wzięłam go za rękę i wprowadziłam do mojego mieszkania. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać dla nas coś do jedzenia. Potem poszliśmy oglądać film ale w połowie zasnęłam.

***
          //Marcin//
      Gdy Piotrek wszedł do stacji gotowało się we mnie. Zauważyłem, że Martynka nie jest obojętna Piotrkowi co sprawiło że tym bardziej chciałem ją mieć. Więc postanowiłem, że za wszelką cenę tak się właśnie stanie…
***
      Byliśmy z Marcinem już dwa miesiące. Było mi z nim dobrze jednak często moje myśli uciekały w stronę Piotrka. Nasze stosunki stały się dziwne. Piotrek teraz częściej pracował niż zazwyczaj. Gdy zapytałam się go o to odpowiedział mi, że ma teraz mnóstwo wolnego czasu.

      Marcin przeprowadził się do mnie ponieważ w jego mieszkaniu był pożar i nie miał dokąd pójść. Właśnie siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakąś komedię romantyczną. Nagle poczułam, że Marcin zaczyna mnie całować w szyję. Odchyliłam głowę do tyłu aby ułatwić mu dostęp. Było to bardzo przyjemne.

      Mimo że byliśmy ze sobą dwa miesiące i mieszkaliśmy razem to nie uprawialiśmy jeszcze sexu. Nie chciałam się śpieszyć i zwyczajnie nie byłam na to gotowa.

      Marcin pogłębił pocałunki i zaczął się przesuwać tak abym znalazła się pod nim. Jedna z jego dłoni spoczęła na mojej prawej piersi. Jego usta odnalazły moje i zaczęły swój taniec. Po pewnej chwili jego ręka zaczęła rozpinać moje spodnie. Przerwałam pocałunek i odsunęłam się trochę od niego.

-Nie Marcin. Nie jestem gotowa.- powiedziałam.

      Mieliśmy nierówny oddech. Maciek odsunął się ode mnie i wstał. Był zły. Widziałam coś dziwnego w jego oczach, lecz zanim zorientowałam się co to jest on wyszedł do łazienki.

      Wiem, że raniłam go moją odmową, ale nie miałam zamiaru robić czegoś wbrew sobie. Z resztą za pół godziny musiałam wychodzić na dyżur. Gdy zaczęłam się zbierać Marcin wyszedł z łazienki i poszedł do kuchni. Wiedziałam, że jest obrażony.

      Zanim wyszłam do pracy podeszłam do niego i pocałowałam go policzek.

-Przepraszam.- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :D 
Staram się wrzucać coś codziennie. 

Jak myślicie co będzie dalej? 


środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 4


     Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko zabrałam plecak i torbę i wysiadłam z ambulansu.

-Ruchy dzieciaki- powiedział do nas Wiktor i ruszył w stronę wskazanego adresu.

      Piotrek podszedł do mnie i wyjął z mojej ręki torbę. Gdy ją zabierał musnął moją dłoń swoją a  przeze mnie przebiegł przyjemny dreszcz. Piotrek chyba też to poczuł bo spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Szybko odwróciłam wzrok i poszłam za Wiktorem.

      Dom był cały oświetlony a ze środka słychać było głośną muzykę. Nie trudno było się domyśleć co zastaniemy w środku. Wiktor zadzwonił na dzwonek. Drzwi od razu się otworzyły i zostaliśmy zaproszeni do środka.

-Dzień dobry Wiktor Banach pogotowie ratunkowe. Mieliśmy zgłoszenie pod ten adres. Co się dzieje?- zapytał Wiktor chłopaka który otworzył nam drzwi. Ten jednak tępo wpatrywał się w niego i ewidentnie nie wiedział o co mu chodzi
.
      Dom był pełen pijanych nastolatków. Nikt nie zwracał na nas uwagi.

-O już jesteście! Szybko!- zawołała dziewczyna która wybiegła z sąsiedniego pomieszczenia.- Moja koleżanka straciła przytomność. Pomóżcie jej.

      Dziewczyna powiedziała nam, że jej koleżanka jest małej sypialni na pierwszym piętrze. Idąc za nią mijaliśmy trzy obściskujące się pary. Doktor zrobił zdegustowaną minę ale nic nie skomentował. Piotrek jak zwykle się uśmiechał  a gdy tylko na niego spojrzałam jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

-Chyba niezła imprezka tu jest. Co nie Martynika?

Już miałam mu odpowiedzieć ale doktor był pierwszy.

-Skup się Piotrek!- weszliśmy do pokoju w którym znaleźliśmy nieprzytomną dziewczynę.- Martyna wkłucie i cukier. Piotrek podłącz monitor i sprawdź ciśnienie. 

Wiktor uklęknął obok dziewczyny i próbował ją obudzić. Ja zrobiłam wkłucie i sprawdziłam cukier.

- Cukier w normie- poinformowałam.

      Gdy Piotrek zaczął mierzyć jej ciśnienie do pomieszczenia wpadł młody chłopak.

- Spierdalaj od mojej dziewczyny gnoju! – zawołał i rzucił się na Piotrka z pięściami.

-Piotrek uważaj!- zawołałam, ale było już za późno bo w tym momencie jedna z pięści powaliła go na ziemię.

      Do pokoju przybiegła reszta imprezowiczów i patrzyli co się dzieje. Ja pod wpływem impulsu próbowałam pomóc Piotrkowi który leżał pod chłopakiem.

-Zostaw go! On próbuje jej pomóc!- uderzyłam chłopaka w plecy a następnie próbowałam go ściągnąć z Piotrka. Facet odwrócił się i chwycił mnie za gardło. Nie mogłam oddychać, wpatrywałam się w jego oczy, które patrzyły na mnie z furią.

      W tym momencie Wiktor zawołał coś do chłopaków stojących w drzwiach. Nie minęła sekunda, a trzech z nich zaczęło odciągać napastnika ode mnie i od Piotrka. Mężczyzna zwolnił uścisk, a ja upadłam na podłogę próbując złapać oddech. Poczułam rękę na plecach więc podniosłam wzrok. Nade mną stał Piotrek. Z nosa leciała mu krew i jedno oko miał lekko zapuchnięte, jednak on się tym nie przejmował tylko patrzył na mnie z troską

-Nic ci nie jest?- spytał. Ja w odpowiedzi pokiwałam głową i się do niego uśmiechnęłam. Piotrek podniósł wzrok na jedna z dziewczyn. – Mogłabyś przynieść wodę?

Dziewczyna wybiegła z pokoju. Razem z Piotrkiem wróciliśmy do Wiktora.

-Nic wam nie jest dzieciaki?- zapytał z troską patrząc na nas. Pokiwaliśmy głowami i zabraliśmy się do ładowania dziewczyny na deskę. – Piotrek na pewno wszystko w porządku? Dasz radę prowadzić?

-Jasne doktorze. Mało razy się dostawało w łeb … Bywało gorzej.

-Pokarz mi to.- podeszłam do niego i zaczęłam mu przemywać twarz. W tym momencie do pokoju weszła dziewczyna z wodą. Z wdzięcznością wzięłam ją od niej i wypiłam 2/3 szklanki resztę podałam Piotrkowi który opróżnił ją do końca.

      Zabraliśmy dziewczynę do szpitala. W czasie drogi zaczęłam czuć się jakoś dziwnie. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Gdy dojechaliśmy do szpitala wysiadłam z auta i razem z Piotrkiem zawieźliśmy pacjentkę na salę przyjęć. Potem szybko wróciłam do karetki. Wszystko wokół mnie wirowało. Niespodziewanie koło mnie pojawił się Wiktor z Piotrkiem. Wpatrywali się we mnie z troską i coś do mnie mówili jednak ja słyszałam tylko szum w uszach.

- Nie najlepiej się czuję- powiedziałam.


      Zobaczyłam jak Piotrek robi krok w moją stronę. Nogi zaczęły się pode mną uginać, poczułam jak czyjeś silne ramiona mnie łapią, a potem była już tylko ciemność…

                                                                                                                                                                                                                


Hej wam :D

Jak się wam podobają moje wypociny? :P 
Proszę napiszcie czy mam pisać dalej czy lepiej jakbym sobie odpuściła...


niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 3

Witam :)
Chciałam Was prosić abyście pisali mi co sadzicie o tym opowiadaniu. Wiem, że rozdział 3 będzie trochę nudny ale cierpliwości ;) Już niedługo zacznie się coś dziać :) Proszę zostawiajcie komentarze bardzo mi zależy na Waszej opinii.

Pozdrawiam :*




     Następnego dnia wstałam o 11 odświeżyłam się i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Gdy wyciągałam produkty z lodówki zauważyłam że boli mnie prawa ręka. Od razu przypomniały mi się wydarzenia poprzedniego wieczoru i dziwne zachowanie Marcina. Marcin… na samą jego myśl serce mi zakołatało i zapomniałam o tym jak się zachowywał. Popatrzyłam na zegarek była 11.45 co oznaczało, że zgodnie z naszymi ustaleniami za niecałe 15 min zadzwoni i pójdziemy razem na kawę.
     Szybko zjadłam kanapki z serem, szynką i pomidorami i poszłam do pokoju przygotować się na wyjście. Założyłam zwiewną letnią sukienkę w kwiecisty wzorek do tego ubrałam czarne sandałki. Nałożyłam lekki makijaż dzięki któremu wyglądałam bardzo świeżo.
     Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Szybko pobiegłam do sąsiedniego pokoju i odebrałam.
-Słucham?
-Cześć Martyna tu Marcin.-usłyszałam w słuchawce jego głęboki głos. – Gdzie mam po ciebie wpaść?
-Mieszkam na ulicy Stojałowskiego 5/3.
-Ok. To będę za 10 min.
-Dobra. Czekam. Pa.- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach i rozłączyłam się
     Już dawno nie czułam takiej ekscytacji. Odkąd zerwałam z Rafałem czułam się wolna ale zarazem samotna. Po akcji z bombą zrozumiałam, że Rafał to nie jest facet z którym chcę spędzić całe życie. Pocałunek Piotrka wywarł na mnie ogromne wrażenie i za każdym razem gdy go widziałam miałam dziwne uczucie w brzuchu. Jednak nie chciałam się przyznać sama przed sobą, że coś do niego czuję. Był świetnym przyjacielem. Zawsze był przy mnie gdy go potrzebowałam. Był jak mój anioł stróż.
     Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko podeszłam je otworzyć i go zobaczyłam.
     Stał z szerokim uśmiechem na ustach. Miał lekko zmierzwione włosy a w jego oczach zauważyłam błysk gdy mnie zobaczył. W rękach trzymał czerwone tulipany.
-Cześć Martyna. To dla ciebie.- powiedział wręczając mi kwiaty.
-Dziękuję.
     Wzięłam kwiaty i zaniosłam do wazonu. Wracając chwyciłam torebkę i wyszłam z mieszkania.

***
//Piotrek//
     Nie byłem w najlepszym nastroju. Rano gdy tylko wstałem jak zwykle pomyślałem o Martynie. Wczorajsza dyskoteka była super. Bardzo się ucieszyłem gdy spotkałem Marcina. Był on moim najlepszym przyjacielem w czasach liceum. Każde wagary spędzaliśmy razem. Nie raz zdarzyło się coś przeskrobać na lekcjach. Ludzie bardzo lubili nas obu bo wiedzieli, że tam gdzie ja i Marcin tam świetna zabawa. Od zawsze był przystojny i wszystkie laski na niego leciały. Nie żebym narzekał sam miałem nie małe grono wielbicielek. Nigdy nie mieliśmy problemu z dziewczynami.
     Był wczoraj jakiś dziwny, jakiś inny. Miał bardzo nerwowe ruchy co prawda kiedyś był bardzo porywczy i często wszczynał bójki ale nigdy nie był nerwowy. Zdecydowałem, że musze się z nim spotkać i dowiedzieć co u niego się wydarzyło przez te kilka lat.
     Jednak mój zły nastrój spowodowany był tym jak wczoraj patrzył na Martynę. Nie podobało mi się to jak ją pożera wzrokiem. Ona też nie była mu dłużna. Widziałem jakie wrażenie wywarł na niej jego wygląd. Widziałem że tańczyli ze sobą i nie podobało mi się to. Potem znikli mi z pola widzenia. Jednak nie na długo bo chwilkę później przybiegł po mnie zdyszany i powiedział że Martyna potrzebuje karetki. Przestraszyłem się nie na żarty. Od razu pobiegłem we wskazanym przez niego kierunku i gdy zobaczyłem jak Martyna pomaga jakiejś dziewczynie kamień spadł mi z serca.
     Po wszystkim słyszałem, że Marcin zaprosił dzisiaj Martynę na kawę a ona się zgodziła. Dlatego miałem dzisiaj kiepski humor. Wiedziałem że Marcin potrafił być czarujący i że podoba się Martynie.
     Byłem zazdrosny. Martyna od samego początku wpadła mi w oko. Na początku z nią flirtowałem bo bardzo chciałem się z nią umówić. Niestety szybko okazało się, że ma chłopaka, później narzeczonego. Z każdym dniem zakochiwałem się w niej jeszcze bardziej. W dniu jej urodzin nie mogłem się powstrzymać i w trakcie składania życzeń pocałowałem ją. Był to niezapomniany dla mnie moment.
     Gdy podczas jednej z akcji wpakowaliśmy się na pole minowe i okazało się że Martyna stoi na jednej z nich byłem zrozpaczony. Chciałem zająć jej miejsce. Zrobiłbym wszystko żeby tylko jej się nic nie stało. Niestety w tamtym czasie byłem bezradny. Wtedy pocałowałem ją drugi raz. A ona odwzajemniła pocałunek. Gdy bomba wybuchła moje serce stanęło. W trakcie operacji usunięcia kawałka bomby z jej gardła byłem załamany obwiniałem siebie za jej stan. Chodziłem wtedy nawalony jak beczka, niezdolny do jakiejkolwiek pracy. Dopiero wieść, że nic jej nie będzie i ochrzan Wiktora spowodowały, że znów zacząłem normalnie funkcjonować.
     Niedawno dowiedziałem się, że Martyna zerwała zaręczyny. Zrozumiałem, że to jest szansa dla mnie.
     Niestety wczoraj zyskałem nowego twardego przeciwnika w walce o serce Martyny, ale nie poddam się bez walki…

***
//Martyna//
      Wróciłam do domu wieczorem. Po kawie poszliśmy z Marcinem do kina na jakąś komedię romantyczną, a następnie zaprosił mnie na lunch do restauracji.
      Był cudowny. Zachowywał się jak prawdziwy gentleman. Byłam nim zauroczona. Gdy rozstawaliśmy się pod drzwiami mojego mieszkania pochylił się i mnie pocałował.
      Następnego dnia miałam. Gdy weszłam do stacji pół godziny przed rozpoczęciem mojej zmiany natknęłam się na Renatę, która piła kawę i czytała gazetę przy stole w kuchni.
-Cześć Renata- przywitałam się.
      Ona jednak nie podniosła nawet wzroku więc szybko koło niej przeszłam i poszłam się przebrać. Byłam w tak dobrym humorze że nawet ona nie byłą w stanie mi go zepsuć. Z samego rana dostałam słodkiego SMS od Marcina, w którym życzył mi miłego dnia. Wiedziałam, że za szybko się to wszystko dzieje, ale nie umiałam powiedzieć mu nie. Byliśmy umówieni na dzisiejszy wieczór. Miał przyjechać po mnie do pracy.
Szybko się przebrałam i nadal w świetnym humorze poszłam nalać sobie kawy. W tym momencie do stacji weszli roześmiani Piotr, Wiktor i Adam.  
-Dzień dobry doktorze. Hej chłopaki- zawołałam i szeroko się do nich uśmiechnęłam.
-Cześć Martyna. Zrobisz mi też kawy?- zapytał Wiktor
-Jasne.
-Ja też poproszę.-zawołał Adam
-I ja.-dołączył się Piotr.
-Ok!
      Gdy się przebrali razem usiedliśmy do stołu i w wesołej atmosferze popijaliśmy kawę którą zrobiłam. Nie trwało to jednak długo gdyż dostaliśmy wezwanie do wypadku. I tak zaczął się kolejny ciężki dzień…
      Na miejscu okazało się że kierowca potrącił rowerzystę. Na szczęście nie doszło do jakiś poważnych urazów. Poszkodowany miał tylko kilka zadrapań i skręconą kostkę. Szybko mu pomogliśmy i wróciliśmy do stacji. Renaty na szczęście nie było na miejscu. Usiadłam na kanapie pod ścianą i zaczęłam przeglądać Internet.
-Jak ci minął wczorajszy dzień?-zapytał Piotruś i usiadł koło mnie.- Co ciekawego porabiałaś?
-Bardzo przyjemnie- odpowiedziałam mu z szerokim uśmiechem. – Rano odsypiałam naszą imprezę, a popołudniu Marcin zaprosił mnie na kawę i do kina.
-Widzę, że nie traci czasu.- odpowiedział Piotrek pod nosem.
-O co ci chodzi?
- O nic- powiedział Piotrek i poszedł.

      Nie miałam czasu przemyśleć tego co się właśnie wydarzyło bo znów mieliśmy wezwanie.

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 2

     Gdy się odwróciłam to zobaczyłam młodego przystojnego mężczyznę. Miał z dwa metry i był bardzo dobrze zbudowany. Ciemne włosy i niebieskie oczy idealnie ze sobą współgrały. Chłopak wpatrywał się w Piotrka z szerokim uśmiechem.

-Marcin! Kurde stary co tu robisz?- zawołał Piotrek do chłopaka i ruszył się z nim przywitać.

     Od razu było widać że dobrze się znają. Byli jednak za daleko żebym mogła usłyszeć o czym rozmawiali. Po chwili Piotrek odwrócił się i ruszył z mężczyzną w moją stronę.

-Martyna to jest Marcin. Marcin poznaj Martynę. – przedstawił nas sobie. Uprzejmie podałam mu rękę i się uśmiechnęłam. Marcin odwzajemnił uśmiech a mi serce zabiło szybciej.- Marcin jest moim przyjacielem z liceum. Zaraz po szkole wyjechał do Londynu i słuch po nim zaginął.

-Miło mi cię poznać- powiedziałam.

-To mnie jest miło poznać tak piękną kobietę.- odpowiedział uśmiechając się szarmancko. Wziął moją dłoń i lekko pocałował. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz a moja twarz spłonęła rumieńcem.-Piotrek to twoja dziewczyna?

-Nie- odpowiedziałam szybko- Jesteśmy kolegami z pracy.

     Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- To morze przysiądziecie się do mnie? Tak się składa że byłem tu umówiony ze znajomymi ale mnie olali a mam wykupioną lożę.

     Chętnie przystaliśmy na tą propozycję. Wzięliśmy swoje piwa i ruszaliśmy za Marcinem.

     Chłopaki pogrążyli się w rozmowie i wspominali stare czasy. Śmiałam się z niektórych ich opowieści. Zauważyłam, że Marcin co jakiś czas zerkał na mnie.

     Po pewnym czasie i kilku drinkach (które stawił mi Marcin) wyszłam do toalety. W głowie mi już szumiało i zmęczenie dawało o sobie znać. Stojąc w kolejce zatopiłam się w myślach. Podobał mi się Marcin był dowcipny zupełnie jak Piotrek i inteligentny jak Piotrek. Nie wiedziałam czemu do cholery nie mogę przestać porównywać go do Piotrka. Było to co najmniej dziwne…

     Gdy już wyszłam z toalety zaczęłam się przeciskać przez tłum aby dojść do naszej loży. W Połowie drogi wpadłam na kogoś. Gdy tylko podniosłam wzrok zobaczyłam Marcina. Od razu wziął mnie w ramiona i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Widziałam, że on też jest już lekko podchmielony.

     „Z Piotrkiem tańczyło mi się lepiej” pomyślałam „Cholera co jest z tobą Martyna! ?Czemu cały czas porównujesz go do Piotrka?”

     Marcin wpatrywał się w moje oczy. Byłam zahipnotyzowana ich głębią. Jako, że obaj byliśmy pijani jego twarz znalazła się parę centymetrów od mojej. Czułam jego oddech na mojej skórze… W tym monecie jedna z tańczących dziewczyn wpadła na mnie i razem upadłyśmy. Poczułam ból w ręce.

-Uważaj co robisz!!!- krzyknął na nią Marcin. Chwycił ją za ramiona i podniósł z podłogi a następnie zaczął nią szarpać krzycząc- Odwaliło ci? Weź spieprzaj stąd mała, a nie wkurwiaj innych swoim zachowaniem! Trzeba znać umiar!

     Podniosłam się szybko z podłogi. Nie zwracałam uwagi na ból w prawej ręce. Byłam przerażona zachowaniem Marcina.

-Przestań!- krzyknęłam i walnęłam go w ramie. Gdy się do mnie odwrócił w jego oczach widziałam furię.

     Popatrzyłam na dziewczynę którą trzymał za ramiona. Byłą blada i nieprzytomna.

-Marcin! Weź ją szybko na bok.

-Co?!- zapytał zdziwiony

-Ona jest nieprzytomna. Szybko pomóż i ją wyciągnąć z tłumu.- tak też zrobił.

     Położyliśmy ją w korytarzu prowadzącym do zaplecza. Niedaleko nas jedna para obmacywała się pod ścianą. Od razu sprawdziłam tętno dziewczyny było strasznie słabe. Oddychała płytko.

- Dzwoń po pogotowie!- rozkazałam Marcinowi. Niestety nie miał przy sobie telefonu więc szybko pobiegł po niego do naszej loży.

     Próbowałam wybudzić dziewczynę jednak bezskutecznie. Grupka ludzi zaczęła się zbierać wokół nas. Jeden z bramkarzy zaczął się przeciskać przez zgromadzonych gapiów gdyż myślał, że ktoś się bije.

-Zabierz stąd tych ludzi!-powiedziałam do niego. Facet otrząsnął się z szoku i zaczął wykonywać moje polecenie.

     W tym momencie dziewczyna przestała oddychać a jej serce stanęło. Szybko zabrałam się za resuscytacje. Miałam nadzieję, że Marcin zdążył już zadzwonić po karetkę.

-Martyna co się dzieje?- podniosłam wzrok. Nade mną stał Piotrek szybko ocenił sytuację i uklęknął obok mnie.

-Dziewczyna straciła przytomność na parkiecie. Nie wiem co jest tego przyczyną. Jakieś pięć minut temu się zatrzymała.-powiedziałam zasapana.

-Ok. Na „trzy” zmiana. Raz, dwa, trzy!- odsunęłam się na bok. Moje serce biło w szalonym rytmie z powodu zmęczenia.

     Marcin stał nad nami i znów się we mnie wpatrywał. Czułam się dziwnie wiedząc że cały czas mnie obserwuje.

-Zadzwoniłeś po pogotowie?-zapytałam go

-Nie. Zawołałem Piotrka. Przecież to wy pracujecie w pogotowiu.-powiedział zdziwiony.

-Ale bez sprzętu niewiele możemy zdziałać.

     Szybko wstałam i wyrwałam mu telefon, który akurat trzymał w ręce i wybrałam numer. W słuchawce odezwała się Ruda

-Pogotowie ratunkowe. Co się dzieje?

-Cześć Ruda tu Martyna Kubicka. Znajduje się w klubie Pomarańcza przy ul. Targowej. Mam tu dziewczynę, która straciła przytomność z niewiadomych powodów. Aktualnie prowadzimy resuscytację.

-Przyjęłam już wysyłam do was karetkę.

-Dzięki.-rozłączyłam się- Piotrek jak sytuacja?

-Bez zmian.-jego oddech był nierówny

-Ania?! Ania?! Co ci jest?!

     Obejrzałam się za siebie. Jedna z dziewczyn w tłumie z przerażeniem wpatrywała się w swoją koleżankę. Chciała się do nas przedostać jednak bramkarz jej to uniemożliwiał.

-Puść ją!- zawołałam do niego. Gdy dziewczyna podbiegła chwyciłam ją aby nie przeszkadzała Piotrkowi.-Spokojnie wszystko będzie dobrze, jest w dobrych rękach. Proszę uspokój się i odpowiedz mi na kilka pytań.

     Dziewczyna cała się trzęsła. Podprowadziłam ją pod ścianę i zapytałam:

- Czy ona na coś choruje?

-Nie.

-Brałyście coś? –zapytałam. Dziewczyna odwróciła wzrok.- Musisz mi powiedzieć co brałyście żebym mogła jej pomóc.

-Ja nie ale widziałam jak jeden z chłopaków sprzedaje jej działkę. Nie wiem co to było.

     Po tych słowach naprałam podejrzeń, że był to brudny towar. Musiałam iść zamienić Piotrka. Popatrzyłam na Marcina.

- Posiedź z nią.

     Sprawnie zamieniliśmy się z Piotrkiem miejscami. Od zawsze byliśmy zgraną drużyną. Co prawda kiedyś często dochodziło między nami do kłótni czy głupiego przekomarzania, jednak w pracy zawsze działaliśmy zgodnie.

     Nagle usłyszałam znajomy głos Góry. Podniosłam wzrok i widziałam jak próbuje przedostać się przez tłum gapiów wraz z Adamem i Renetą. Dziewczynie na widok mnie i Piotrka zrzedła mina. Niespodziewanie poczułam przypływ radości.
.
     Kiedyś Piotrek spotykał się z Renatą. Jednak niedawno o coś się pokłócili i rozstali. Cieszyłam się z tego powodu ponieważ nie przepadałam za Renatą z resztą ona za mną też. Na szczęście nie często zdarzało mi się z nią pracować w jednym zespole.

     Adam widząc nas lekko się uśmiechnął. Nie wiem co miał znaczyć ten uśmiech ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać ponieważ Górze udało się przedostać do nas i zaczęłam mu opowiadać co się stało. Adam szybko podłączył monitor i podał dziewczynie adrenalinę.

     Zaczęłam wstawać żeby się osunąć i zrobić miejsce Renacie. Wpadłam na Piotrka który stał niedaleko. Pomógł  mi złapać równowagę.

     W tym momencie usłyszałam charakterystyczny pisk. Serce dziewczyny znów zaczęło bić.

-Dobra na nosze i bierzemy ją do szpitala.-powiedział Góra.

     Piotrek pomógł Adamowi zanieść dziewczynę do karetki a ja postanowiłam że pomogę Renacie ze sprzętem. Góra jak zwykle nie wziął nic…

     Gdy karetka odjechała Piotrek poszedł po moją kurtkę. Koło mnie nagle pojawił się Marcin.

-Byłaś niesamowita. Ja spanikowałem przepraszam.

-Nic się nie stało. Najważniejsze że udało się ją uratować.- pocieszyłam go.

- No tak… Wracasz do środka?- spytał z nadzieją

-Nie. Padam z nóg. Wracam do domu. Czekam tylko na Piotrka bo poszedł po moje rzeczy i spadam do domu.

-Rozumiem… A nie chciałabyś może przejść się ze mną na kawę po południu?

     Spojrzałam w jego oczy i znów utonęłam w ich głębi. Całkowicie zapomniałam o jego wcześniejszym zachowaniu w klubie.

-Jasne. Może o 14?

-Super. Dasz mi swój numer żebyśmy się mogli jutro dogadać?

     Z klubu przyszedł Piotrek z moimi rzeczami. Szybko podałam Marcinowi swój numer. Z tego co widziałam Piotrek nie był zachwycony tym faktem.

- Dzięki. Zadzwonię do ciebie ok 12 i wtedy powiesz mi gdzie mam po ciebie podjechać.

-OK. Do zobaczenia.-pożegnałam się z nim

     Piotrek patrzył się na tą scenkę z boku z niezbyt wyraźną miną. Marcin przypomniał sobie o jego istnieniu. Szybko się pożegnali i razem z Piotrkiem poszliśmy w stronę przystanku autobusowego.

     Po powrocie do domu szybko się umyłam i poszłam spać.

Rozdział 1


    Ze snu wyrwał mnie głośny głos dyspozytorki
- ,,21s mamy wezwanie na ul. Wyzwolenia 3. Chłopak 21 lat, podtopienie, brak oddechu na miejscu prowadzona jest resuscytacja”
      Szybko wstałam i założyłam kurtkę w tym czasie Piotrek przyjmował wezwanie. Wiktor wyszedł z sąsiedniego pomieszczenia z rozczochranymi włosami. Widocznie jemu tez udało się na chwilę zdrzemnąć.
-No dzieciaki ruchy. –powiedział do mnie i do Piotrka i sam wybiegł w stronę karetki.
      Spojrzałam na Piotrka który także miał zmierzwione włosy jednak gdy się przeciągnął uśmiechnął się do mnie i powiedział z grymasem:
-Masakra jakaś dzisiaj… Martynka może po dyżurze wyskoczymy na małe piwko? Myślę, że w taki upalny dzień i po tak ciężkim dniu nam się ono należy.
-Wiesz Piotrek po tym dyżurze nie mam ochoty na nic innego niż łóżko. Może innym razem.
-No trudno- powiedział zrezygnowany- Będę musiał się zadowolić własnym towarzystwem.
      Ten dyżur był dzisiaj bardzo ciężki. Zaczął się sezon wakacyjny co równało się z kilkoma podtopieniami dziennie. Nigdy nie rozumiałam dzieciaków, którzy najpierw pili piwo a potem, gdy alkohol już dawał o sobie znać popisywali się nad rzekami i na basenach skokami do wody. Dla mnie była to głupota i nie widziałam w tym nic fajnego. Tym bardziej, że nie raz widziałam kilkunastoletnich chłopaków jeżdżących na wózkach tylko dlatego, że skoczyli w nieodpowiednim miejscu.
      Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Szybko wzięłam sprzęt i podeszłam do Wiktora który już zajmował się poszkodowanym. Dookoła było pełno dzieciaków w wieku ok 20 lat większość już pijana nie zdawała sobie sprawy co się wokół nich działo. Jeden z chłopaków prowadził resuscytacje swojemu koledze. Widać było, że już nie daje rady jednak żaden z imprezowiczów nie kwapił się aby pomóc ratować kolegę. 
-Martyna monitor, wkłucie i podaj  5 mg adrenaliny. Piotrek zastąp chłopaka.
Zaczęłam podłączać monitor. Piotrek zaczął resuscytacje, a Wiktor pompował powietrze do ust poszkodowanego.
-Mam na imię Wiktor Banach jestem lekarzem pogotowia ratunkowego.- zwrócił się Wiktor do przerażonego chłopaka który udzielał pierwszej pomocy- Jak ma na imię twój kolega?
-Szymon- odpowiedział
- OK. Powiedz mi, co tu się stało?
Chłopak popatrzył po swoich towarzyszach.
- Trochę popiliśmy… Wie pan są wakacje. No i Szymon razem z innymi stwierdzili, że jest im za ciepło więc po kolei zaczęli wskakiwać do wody. Na początku nie zwracałem na nich uwagi. W pewnym momencie usłyszałem krzyki dziewczyn. Podbiegłem do brzegu i zobaczyłem, że Szymon nie wypływa. Wyciągnąłem go z wody i zadzwoniłem po was ale on nie oddychał więc zacząłem mu udzielać pierwszej pomocy... Szymon to mój przyjaciel, nigdy się nie popisywał. Po prostu widzi pan jest tu tyle pięknych dziewczyn, a jemu podoba się Ania i chciał jej zaimponować. Co z nim jest? Uratuje go Pan prawda?
      Słuchając tej historii pokręciłam głową. Faceci myślą, że jak się będą przed nami popisywać to zwrócimy na ich uwagę i często prowadzi to do właśnie takich skutków.
      Zrobiłam wkłucie i podałam adrenalinę.
- Analiza- powiedziałam i Piotrek na chwilę przestał masować.
Na monitorze zobaczyliśmy że serce chłopaka nie ruszyło
-Martyna przygotuj defibrylator. Piotrek masuj dalej.
Szybko wykonałam polecenie doktora.
-Uwaga- powiedziała i gdy doktor i Piotrek odsunęli użyłam strzeliłam defibrylatorem. Udało się i serce chłopaka znów zaczęło bić. Wiktor zaczął opatrywać ranę na głowie chłopaka a mi kazał iść po nosze.
      Gdy wyciągałam je z karetki byłam tak zamyślona że nie zauważyłam iż trzech mężczyzn poszło za mną, dlatego przestraszyła się gdy nagle jeden z nich rzucił się na mnie.
-No mała seksowna jesteś w tym kombinezonie. Może byś i mną się zajęła.- wyczułam w jego oddechu alkohol. Jego towarzysze zarechotali.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać. Udało mi się wyszarpnąć jedną rękę, od razu wykorzystałam sytuację i uderzyłam mojego napastnika w nos z całej siły. Usłyszałam chrupnięcie. Mężczyzna krzyknął z bólu.
-Głupia suka złamała mi nos!
Jego koledzy szybko się otrząsnęli i zaczęli się do mnie zbliżać. W tym momencie usłyszałam głos Piotrka.
-Nie radził bym.- mężczyźni odwrócili się  w jego kierunku i ruszyli na niego. Na szczęście w tym samym czasie podjechała policja i mężczyźni przestraszeni zaczęli uciekać.
Piotrek podszedł do mnie z zatroskaną miną.
-Nic ci nie jest?
- Nie.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się blado do niego.
- Wiktor wysłał mnie żebym sprawdził co cię zatrzymało. Ładnie poradziłaś sobie z tym jednym. Muszę zapamiętać żeby ci nie stawać na drodze.
Zaczęłam się śmiać
-No chyba mu złamałam nos.
-Będzie miał nauczkę na przyszłość – zaśmiał się Piotrek i razem poszliśmy do Wiktora.
Szybko zapakowaliśmy poszkodowanego do karetki i zawieźliśmy go do Leśnej Góry. Reszta dyżuru upłynęła nam spokojnie. Poszłam się przebrać, padałam z nóg. Gdy zakładałam bluzkę do szatni wszedł Piotrek.
- O przepraszam.- powiedział, ale na jego twarzy widać było lekki uśmiech.
- Nic się nie stało Piotruś już wychodzę.
-Nie dasz się jednak namówić na 1 piwko? –zapytał z błagalną miną.
      Po chwili zastanowienia jednak się zgodziłam i razem poszliśmy do pobliskiej dyskoteki. Grali tam świetną muzykę. Moje nogi same rwały się do tańca. Nie uszło to uwadze Piotrka, a że jutro obaj mieliśmy wolne to zostaliśmy na imprezie.
-Zatańczymy?- zapytał mnie
-Jasne- odpowiedziałam z uśmiechem
      Parkiet był już pełny tańczących par. Jak się okazało Piotrek był bardzo dobrym tancerzem więc świetnie się bawiliśmy. W pewnym momencie zaschło mi w gardle i razem poszliśmy do barku po następne piwa. Była spora kolejka. 

-Piotrek?!- zawołał ktoś za nami. 

Hej :D

Hej :D
Ten blog będzie poświęcony historii Piotrka i Martyny z serialu "Na sygnale". Wiem, że jest już dużo blogów poświęconych tej tematyce jednak mam nadzieje że moja historia też wam się spodoba. :P Może właśnie dzięki mnie będziecie mieli co robić gdy będzie wam się nudzić... 
Z góry przepraszam za wszelkie literówki itp. Jednocześnie proszę abyście pisali czy wam się podoba :D 

Pozdrawiam i życzę miłego czytania

XO
Ognistowałosa XD